ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
To było to, na co wszyscy czekali… Zdawało się, że nie nadejdzie nigdy, ale jednak! Przerwa w konferencji! Piętnaście minut wolności na ewentualne poukładanie notatek, skorzystanie z toalety, czy dokończenie rozmów sprzed rozpoczęcia spotkania. Spora część personifikacji wyległa przed salę i tłoczyła się w korytarzu, ale nikomu ścisk specjalnie nie przeszkadzał. Hol był na tyle szeroki, że nawet gdy tu i ówdzie wybuchały kłótnie czy rozpoczynały się bójki, można było spokojnie zrobić krok lub dwa w kierunku ściany, by zrobić więcej miejsca zwaśnionym, a osoba opierająca się o nią nie musiała bać się śmierci poprzez zmiażdżenie.
Taka sytuacja miała miejsce właśnie teraz – z niewiadomych powodów (nie, żeby to kogokolwiek obchodziło) Prusy (który choć swojego państwa nie miał, był zaangażowany w sprawy Niemiec – głównie z inicjatywy jego młodszego brata – i na konferencje zobowiązany był chodzić) i Polska rzucili się sobie do gardeł. Możliwe, że walka trwałaby wręcz do końca przerwy, gdyby nie to, że pewien błyszczący przedmiot z wielką prędkością wbił się w ścianę tuż nad głową siedzącego na Feliksie Gilberta. Okazało się, że to topór. Zamiast kontynuować bitwę, dwa kraje spojrzały na broń.
- Zakład o dwadzieścia euro, że nie uda ci się tego wyjąć – powiedział Polska wyzywającym tonem. Prusy tylko prychnął, choć miał spore wątpliwości, czy mu się uda – ostrze weszło naprawdę głęboko. Nie tracąc czasu zatarł ręce, chwycił za trzon i pociągnął mocno. Bez skutku. Dwie dychy to nic, tu chodziło o honor! Gilbert więc nie poddał się, zaparł tylko nogą o ścianę. Nadal bez skutku. Rzeczpospolita zaczął się śmiać. Albinos spojrzał na niego wilkiem.
- Sam spróbuj, jak jesteś taki mądry! – zrobił mały kroczek do tyłu. Feliks, pełen wiary we własne siły, spróbował. I poniósł sromotną klęskę. Całemu małemu zamieszaniu przyglądał się Rosja. Z wielkim uśmiechem podszedł do poległych w boju z toporem i spytał ze szczerą chęcią:
- Pomóc wam, towarzysze? – Nie otrzymał odpowiedzi, ale w sumie żaden z nich nie zdążył jej nawet udzielić, bo Iwan przymierzył się do oswobodzenia broni – albo ściany, zależy od punktu widzenia. On również – ku zdumieniu pozostałej dwójki – zawiódł. Teraz już przynajmniej było pewne – żadną siłą się tego nie wyjmie.
Ktoś z tłumu, kto przyglądał się temu wszystkiemu, zawołał Amerykę. Wszak wiedział to każdy – USA charakteryzował się nadludzką siłą. Niestety, nic nie dał jakikolwiek wysiłek. Zapieranie się o ścianę, wyżywanie się na niej kopniakami i zwykłymi ciosami, krzyki, a nawet udawane płacze również. Ostrze lśniło wesoło i z pełną satysfakcją, szydząc z ich nieudolności.
I wtedy właśnie z Sali konferencyjnej wyleciał Dania, wygrażając jeszcze Szwecji. Rozglądał się chwilę za swoją zgubą, aż w końcu ją znalazł. Feliks już otwierał usta, by poinformować blondyna, że nic z tego, ale Nordyk złapał za trzon i jednym – prawie pozbawionym wysiłku – szarpnięciem wyswobodził swoją broń w chwili, gdy już był obrócony, gotów biegiem powrócić do Sali. Cztery państwa stały oniemiałe – w tym Polska z nadal otwartymi ustami. Ciszę wśród nich przerwał Prusy:
- Ja poluzowałem – powiedział i ściągnął tym na siebie trzy zirytowane spojrzenia.
Taka sytuacja miała miejsce właśnie teraz – z niewiadomych powodów (nie, żeby to kogokolwiek obchodziło) Prusy (który choć swojego państwa nie miał, był zaangażowany w sprawy Niemiec – głównie z inicjatywy jego młodszego brata – i na konferencje zobowiązany był chodzić) i Polska rzucili się sobie do gardeł. Możliwe, że walka trwałaby wręcz do końca przerwy, gdyby nie to, że pewien błyszczący przedmiot z wielką prędkością wbił się w ścianę tuż nad głową siedzącego na Feliksie Gilberta. Okazało się, że to topór. Zamiast kontynuować bitwę, dwa kraje spojrzały na broń.
- Zakład o dwadzieścia euro, że nie uda ci się tego wyjąć – powiedział Polska wyzywającym tonem. Prusy tylko prychnął, choć miał spore wątpliwości, czy mu się uda – ostrze weszło naprawdę głęboko. Nie tracąc czasu zatarł ręce, chwycił za trzon i pociągnął mocno. Bez skutku. Dwie dychy to nic, tu chodziło o honor! Gilbert więc nie poddał się, zaparł tylko nogą o ścianę. Nadal bez skutku. Rzeczpospolita zaczął się śmiać. Albinos spojrzał na niego wilkiem.
- Sam spróbuj, jak jesteś taki mądry! – zrobił mały kroczek do tyłu. Feliks, pełen wiary we własne siły, spróbował. I poniósł sromotną klęskę. Całemu małemu zamieszaniu przyglądał się Rosja. Z wielkim uśmiechem podszedł do poległych w boju z toporem i spytał ze szczerą chęcią:
- Pomóc wam, towarzysze? – Nie otrzymał odpowiedzi, ale w sumie żaden z nich nie zdążył jej nawet udzielić, bo Iwan przymierzył się do oswobodzenia broni – albo ściany, zależy od punktu widzenia. On również – ku zdumieniu pozostałej dwójki – zawiódł. Teraz już przynajmniej było pewne – żadną siłą się tego nie wyjmie.
Ktoś z tłumu, kto przyglądał się temu wszystkiemu, zawołał Amerykę. Wszak wiedział to każdy – USA charakteryzował się nadludzką siłą. Niestety, nic nie dał jakikolwiek wysiłek. Zapieranie się o ścianę, wyżywanie się na niej kopniakami i zwykłymi ciosami, krzyki, a nawet udawane płacze również. Ostrze lśniło wesoło i z pełną satysfakcją, szydząc z ich nieudolności.
I wtedy właśnie z Sali konferencyjnej wyleciał Dania, wygrażając jeszcze Szwecji. Rozglądał się chwilę za swoją zgubą, aż w końcu ją znalazł. Feliks już otwierał usta, by poinformować blondyna, że nic z tego, ale Nordyk złapał za trzon i jednym – prawie pozbawionym wysiłku – szarpnięciem wyswobodził swoją broń w chwili, gdy już był obrócony, gotów biegiem powrócić do Sali. Cztery państwa stały oniemiałe – w tym Polska z nadal otwartymi ustami. Ciszę wśród nich przerwał Prusy:
- Ja poluzowałem – powiedział i ściągnął tym na siebie trzy zirytowane spojrzenia.
Literature
PrusPol - Codziennosc
Ciepłe, letnie powietrze wdarło się do pokoju przez uchylone okno. Rozwiało jasne firanki gwałtowniejszym podmuchem i wpuściło poranne promienie słońca, które padły na wiszący na ścianie zegar. Była dopiero ósma rano, a Gilbert już nie spał. Ciężko pozbyć się starych nawyków. Co z tego, że teraz całe dnie ma wolne i może spać do której chce, skoro kierowane przyzwyczajeniem ciało zrywa się w oczekiwaniu na poranną musztrę?
Wypadałoby wstać, zająć się czymś, wy
Literature
BTT Wszystko przez te... Mazury cz.I - PrusPol
W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym zadaje sobie pytanie „Co ja tu robię?”. W moim przypadku przybrało ono formę „Co JA, najzagilbistszy Beilshmitdt tego pokolenia, robię na tym wypizdowie jako barman z tytułem magistra inżynierii z Uniwersytetu Londyńskiego?”
Wypizdowem była jakaś zapadła dziura na Mazurach z trzech stron otoczona jeziorami. Dlaczego akurat Mazury? Otóż dlatego, że mój dziadek, Fritz, był Prusakiem i przed wojną mieszkał w tej okolicy. Ja również cz
Literature
Na warunkowym- cz.2
Dzień II- Dzień sprzątania
Gilbert gwałtownie poderwał głowę i rozejrzał się po pokoju. Musiał zasnąć w trakcie nauki - książka, która wieczorem wypadła mu z uśpionej ręki leżała koło jego kolana a kark bolał okropnie po całej nocy drzemania z głową opartą na piersi. Z całą pewnością nie była to wygodna pozycja. Chłopak z cichym stęknięciem podniósł głowę i pokręcił nią parę razy na boki, wywołując tym prawdziwą kawalkad
Suggested Collections
Featured in Groups
I znowu fiko-podobne coś, ale w nieco innym klimacie. Tym razem początek nie sugeruje czegoś innego, niż jest w rzeczywistości. Nie wiem, czy się komuś spodoba, ale czekam na opinie ;D
Tym razem (z racji, iż wyjechała na wakacje) betowała - dziękować!
I tak - prawidłowy tytuł to "Siła". Chwalmy dA za możliwość używania polskich znaków! -.-
Tym razem (z racji, iż wyjechała na wakacje) betowała - dziękować!
I tak - prawidłowy tytuł to "Siła". Chwalmy dA za możliwość używania polskich znaków! -.-
© 2013 - 2024 Szeherezadaa
Comments21
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
-Gilbert!
-Co?
-To dawaj te dwie dychy.
-Co?
-To dawaj te dwie dychy.